Dowiedziałam się właśnie, że od tygodnia budzę się w nowej Ameryce. Mam nadzieję, że to prawda i idą lepsze, pokojowe czasy.
Po raz pierwszy od kilku tygodni włączyłam dziś telewizję i program śniadaniowy. Ostatnie kłótnie i afery skutecznie wyleczyły mnie z oglądania TV. Dzisiaj pilot poszedł w ruch, ale nie dlatego że stęskniłam się za politykami czy celebrytami. Absolutnie nie. Ponoć ma spaść dużo śniegu, a ja mam zaplanowane kilka spraw, to chcę wiedzieć, czy drogi będą zamknięte, czy tylko poprószy. A trzeba przyznać, że w tutejszych telewizjach śniadaniowych informacje pogodowe są dokładne i często się sprawdzają co do godziny. Interesuje mnie czy będzie śnieżyca, która może sparaliżować ruch (więcej o śnieżycach w USA tutaj) czy tylko kilka płatków. Czekając na pogodowe wieści wysłuchałam co ma do powiedzenia pan dziennikarz i bliżej nieznany mi celebryto-polityk. Trudno powiedzieć czym się ten człowiek zajmuje, ale nie brakuje mu pewności siebie i ciętego języka. Pewnie jakiś ekspert od czegoś. Przynajmniej w swoim mniemaniu. Coś tam opowiada jakie to trudne, ale dobre czasy czekają nas z nowym prezydentem i nową administracja. Dużo ogólników, mało konkretów i szczegółów. Jak po każdej zmianie władzy i każdych wyborach.
Możliwe, że uznacie moje zachowanie za mało poważne, ale w ostatnich czasach nie lubię i nie chcę angażować się w żadne polityczne dyskusje. Ani za jednymi ani za drugimi. Owszem mam swoje poglądy, ale to nie jest na nie odpowiednie miejsce. Ten blog nie ma być polityczny i nie zgadzam się na używanie go do promocji jakiejkolwiek partii, kandydata czy opcji. Nie pojawia się tu wiele komentarzy od Was, które piszecie na tematy związane chociażby z ostatnimi wyborami prezydenckimi. Dlaczego? Bo nie chcę dzielić. Rozejrzyjmy się dookoła. Polska i USA przechodzą teraz przez ciężkie czasy. Jedno i drugie społeczeństwo jest tak mocno podzielone i skupione na polityce. A u władzy wciąż te same postaci, lawirujące pomiędzy partiami, stanowiskami. Mnie taka rzeczywistość nie zachęca do bycia jej aktywną częścią. Nie mam zamiaru brać udziału w tym sporach, w których zamiast skupiać się na prawdziwych źródłach problemów ślizgamy się tylko po powierzchni. I drążymy, szukamy źdźbła w oku współobywatela, a nie widzimy belki w swoim. To beze mnie.
Ja chcę się skoncentrować na tym co dla nas łączy. Nas emigrantów i nie-emimgrantów, mieszkających w kraju, i za granicą, na chwilę i na dłużej. Tych, co dopiero planują wyjazd, właśnie wrócili lub w ogóle nie wyobrażają sobie opuszczenia rodzinnej ziemi. Na tym co łączy nas wszystkich – nas Polaków. Na tym jak jesteśmy podobni, co wnioskuję z Waszych komentarzy na blogu. Wielu z Was pisze mi, że ma lub miało podobne odczucia na emigracji. Dostaję maile z dokładnie takimi samymi pytaniami, jakie zadawałam sobie przed wyjazdem za ocean. Przychodzą do mnie wiadomości od Was, mieszkających w kraju, potwierdzające, że bez względu na to czy twój dom jest na amerykańskim czy polskim osiedlu, to mamy podobne cele i kierują nami podobne wartości i emocje. Czy to nie jest piękne? Tak wiele mamy wspólnego. I ja i TY i Twój sąsiad i nawet ten polityk z kanapy w studiu śniadaniowym w telewizji. Na przekór światu skupiajmy się na tym co nas łączy. Tylko to pozwoli mieć nadzieję, że ten rok będzie lepszy od poprzedniego. Wszystko w naszych rękach i głowach!
Teraz uciekam do swoich spraw. U nas dziś tylko poprószy, jeszcze poczekamy na zrobienie kolejnego bałwana. Na razie pooglądam piękną zimę na zdjęciach z Polski. Ale w tym naszym kraju jest pięknie! Mimo wszystko. Czyż nie?
Udanego dnia, tygodnia i roku Ci życzę!
3 komentarze
Niestety czy nam się to podoba czy nie, to polityka i tak nas dopadnie.Politycy tworzą prawo i zarządzenia wedle których mamy żyć.Ustalają podatki i inne ograniczenia.Od polityki niestety nie uciekniemy…
Arkadiusz, ale mogę próbować, przynajmniej tutaj, na tym blogu. 😉
Amen!
A u nas fakt, śnieg solidnie popadał. Moje marzenie spełnione!