Pytacie mnie często czy o narodowość mojego męża, ile znam związków mieszanych, gdzie partnerzy pochodzą z różnych krajów i jak one wyglądają. O tym będzie właśnie dzisiaj.
Krótko o mnie
Męża przywiozłam sobie z Polski, a w zasadzie to mąż ściągnął mnie do USA. Poznaliśmy się i związaliśmy ze sobą na kilka lat przed tym, gdy w ogóle pojawiła się możliwość wyjazdu do Stanów. Nigdy wcześniej nie planowaliśmy emigracji za ocean. Co więcej, z powodu naszej przeprowadzki musieliśmy zweryfikować część planów w tym te dotyczące ślubu, ale to dłuższa historia, do której jeszcze na blogu wrócę. Zarówno mój mąż jak i ja jesteśmy Polakami, urodzonymi i wychowanymi pośród pagórków Podkarpacia i Wschodniej Małopolski. Ostatnie lata studiów i pracy spędziliśmy w Rzeszowie i tam właśnie się poznaliśmy.
Nasi znajomi
Przez te 5 lat w USA nawiązaliśmy bliższe i dalsze relacje z ludźmi z różnych stron świata. Nie ukrywam, że najlepiej i najszybciej dogadujemy się z tymi, którzy są do nas podobni. Dlatego najściślejsze więzi tutaj łączą nas z Polakami będącymi w podobnym wieku, wychowanymi w Polsce, którzy przyjechali do Stanów w podobnych okolicznościach i etapie życia. Ale znamy też pary (niekoniecznie małżeństwa), w których partnerzy pochodzą z różnych kultur i narodowości. I widzimy, że często muszą zmagać się z problemami, o których my nawet nie myślimy.
Małżeństwa mieszane według statystyk
Najnowsze dane na temat małżeństw ponadnarodowych w Stanach (Transnational marriage) jakie udało mi się znaleźć, pochodzą z 2011 roku (źródło). Zgodnie z nimi, ponad 20% wszystkich małżeństw to pary, w których przynajmniej jedno z partnerów urodziło się poza USA. Spośród nich około 13 procent to związki, gdzie oboje pochodzą z innego kraju (jak w moim przypadku), a ponad 7% to pary, gdzie jedno jest stąd a drugie z partnerów urodziło się poza Stanami. Najczęściej w Ameryce Łacińskiej, na Karaibach, w Europie i Azji. Najwięcej takich par można spotkać na Hawajach i w Kalifornii, a najmniej w Zachodniej Wirginii czy Południowej Dakocie. Częściej, osobą urodzoną poza USA jest żona. Przekładając na liczby – w Stanach funkcjonuje około 4 miliony małżeństw ponadnarodowych.
Danych na temat związków nieformalnych nie udało mi się odszukać.
Związki międzykulturowe
Znam pary, gdzie jedno z partnerów pochodzi z Europy a drugie z USA. I nie ma co ukrywać, że ich życie to nie same motylki i jednorożce, tylko wiele mniejszych i większych utrudnień, z którymi muszą sobie radzić. Najmniejszym problemem wydaje się być bariera językowa. Wiadomo, że Amerykanin nie nauczy się czeskiego, tym bardziej mieszkając w Stanach, tak więc to jego żona, przebywając z nim dzień w dzień, nieustannie szlifuje swój angielski. Po kilku miesiącach, czasami latach, dogania albo przegania swojego męża pod tym względem. Większe problemy sprawiają różnice kulturowe, wynikające z różnego sposobu wychowania i warunków w Europie i USA. Począwszy od takich drobnostek jak zdejmowanie butów w domu, poprzez, menu na obiad, budżet, a skończywszy na kwestiach związanych z posiadaniem i wychowaniem dzieci.
Praca popłaca
Wiem, że wiele z tych kwestii da się przegadać i znaleźć rozwiązanie i takie problemy zdarzają się także małżeństwom znającym się od podstawówki, ale w związkach z różnych kultur są one po prostu częstsze. Z mojego punktu widzenia i tego co słyszę od znajomych. Takie pary jak najbardziej mają szanse na długie i szczęśliwe życie, ale muszą zdawać sobie sprawę z faktu, że dużo przed nimi pracy. Z drugiej strony każdy związek wymaga nieustannego wysiłku. Czyż nie?
3 komentarze
Znakomita puenta. Często zapominana. Ciekawy jestem dłuższego tekstu na temat małżeństw mieszanych:-).
Pytanko do Ciebie – czy macie jakiś bliskich znajomych amerykańskich? I czy te różnice kulturowe są głęboko odczuwalne?
Dziękuję 🙂
Jak na razie nie zbudowaliśmy bardzo bliskich relacji z Amerykaninami. Mamy kilku wśród znajomych, ale nie powiedziałabym, że są to mocne więzi, ale kto wie, co przyniesie przyszłość 🙂
Malzenstwo mieszane to ja i moj maz. Polska i Brazylia, jakos udaje sie nam dogadywac juz cale 12 lat, chociaz malzenstwem jestesmy krocej. Poza tym maz mieszka w Stanach juz 23 lata i to on mnie tutaj „sciagnal”. Pozdrawiamy !