Znowu zaczynamy od nowa. Nowy początek. Nowy Rok, Nowe postanowienia. Nowy, lepszy świat. Zgadza się?
Masz jakieś postanowienia noworoczne? Poproszę o komentarz. Może mnie zainspirujesz ;).
2022 minął mi w mgnieniu oka. Pochłonęły mnie moje małe wielkie sprawy. Z dwulatkiem i niemowlakiem na podkładzie czas goni jak szalony. Dopiero chowałam zimowe kurtki na strych, a już trzeba je wyciągać. Przez ten czas życie dało mi kilka kolejnych lekcji. Pokazało, żeby doceniać to co mam i starać się tak układać codzienność, żeby pod koniec dnia być w miarę zadowoloną. Na tyle na ile się da. Jedną z moich wad jest to, że dużo wymagam, przede wszystkim od siebie. Czasem mnie to gubi i niepotrzebnie stresuje, ale pracuję nad tym. Jak tylko sobie przypomnę :D.
Przełom roku, to dla mnie taki czas podsumowania, refleksji. Tym bardziej, jeśli jestem tu, na emigracji. I w tych dziwnych czasach. Pandemia, wojna, podobno kryzys na horyzoncie. Ostatnio usłyszałam pytania: “czego świat nauczył się przez ostatnie 2 lata?”. “Czego ty się nauczyłaś?”.
No cóż… Nauczyłam się, że w życiu mamy mniej czasu, niż nam się wydaje. Nie ma co odkładać. Tak wiem, frazes, couchingowe hasło powtarzane na okrągło i puszczane w świat na Facebookowych grafikach. Na pewno, też nie raz to słyszysz. I co z tym robisz? Dalej odkładasz sprawy na “za rok”, “jak zbuduję dom”, “jak przejdę na emeryturę”… Ja nie chcę już odkładać. Zamiast tego planuję. Chcę polecieć na wakacje. Wybieram termin, sprawdzam konto, swoje możliwości, urlopy. Planuję, tak by było to możliwe w tym konkretnym czasie.
Druga lekcja – nie trzymam z ludźmi kontaktów na siłę. Nie interesują mnie pseudo dramy, niczego nie będę się domyślać. Jeśli ktoś ma do mnie jakiś problem, wysłucham argumentów, mogę porozmawiać, ale nic na siłę. Cudze życie, które nie ma bezpośredniego wpływu na moje, mnie po prostu nie interesuje. Mam swoje, wypełnione po brzegi obowiązkami, przyjemnościami, doświadczeniami – tymi lepszymi i gorszymi i na nich się skupiam.
A czego nauczył się świat?
W pandemii wszyscy obwieszali się hasłami “Wspierajmy służbę zdrowia, kasjerów, pracowników usług”. „Brawo dla nich”. Brawa przebrzmiały, a świat dalej po staremu. Pielęgniarka zmieniająca pacjentowi kroplówki w środku nocy dalej tylko może pomarzyć o zarobkach internetowych celebrytów. A ci znani są tylko z tego, ze są znani. Czy ten świat nie stoi na głowie? Tysiące ludzi obserwuje kobiety z nadmuchanymi ustami, a nikt nie chce wysłuchać tych ciężko pracujących, dla naszego wspólnego dobra.
Wojny, polityka, to wszystko też nas dzieli. Podkręcane propagandą z każdego kanału w TV. Grają nami, a my słuchamy i nawet podświadomie dajemy się mniej lub bardziej manipulować. Świat, jako taki się nie przewartościował, nie zrobił resetu. Nie nauczył się co tak naprawdę ważne. Ale ja próbuję. A Ty? Im nas więcej tym lepiej. W końcu świat to MY.
Wejdźmy w ten Nowy Rok ze świeżym spojrzeniem. Z radością z codzienności. Tego Tobie i sobie życzę. Niech ten rok będzie dla nas dobry. Zróbmy go dobrym.
2 komentarze
OMG nawet nie wiesz jak się ucieszyłem widząc nowy post. Jak zwykle za krótki. Jeśli kiedyś napiszesz książkę, będę PIERWSZYM który to kupi. Serio.
Widze że nasze życie idzie w miarę podobnymi motywami;-). U nas 3-latek i niemowlak. I jest… cudownie. Chociaż trudno, czasem nawet bardzo. To jest po prostu cudownie. Tych uśmiechów, spojrzeń, nieporadnych peirwszych kroczków – nikt już nie zabierze.
W tym roku mam trochę celów, jak co roku, ale one (tutaj) są mniej ważne. Mam za to coś, co może Ci się przyda. Dostałem od mojego żonowego mikołaja pod choinkę książkę „12-tygodniowy rok”. Bardzo fajne, realistyczne podejście do planowania. I idealnie wpasowało się w moje marzenie i noworoczne postanowienie: wypracować sobie rutynę dnia. Tak, żeby dzień miał swój porządek, żebym czerpał radość z drogi a nie tylko z celu. Zaczynam wdrażać i już widzę że to jest niezłe. Także jeśli masz wolne kilka wieczorów, to książka idealna;-).
Powodzenia w nowym roku! I prosimy o więcej postów. I cóż – w tym całym szaleństwie – pandemii, wojnach, dziwnych zachowaniach polityków – czasem schodzę na ponury ton. A potem – to takie moje osobiste podejście – staram się dać sobie „prztykulca w nos” i uświadomić jak dużo Bóg daje mi każdego dnia. Bezpieczne (i to w takich warunkach!) miejsce do życia, piękne osiedle, brak kredytu, kochającą rodzinę, możliwości rozwoju zawodowego, marzenia… jest się czym cieszyć!
To tak osobiście;-)
Dzień dobry Marek!
Jak miło usłyszeć takie słowa. Dziękuję bardzo.
Super, że u Was codzienność sprawia tyle radości.
Dokładnie rozumiem o czym mówisz z tym planowaniem. Staram się i dziękuję za polecenie książki.
Życzę dużo zdrowia i czasu dla maluchów, bo tak szybko rosną, że człowiek nawet nie zauważa.
Pozdrawiam Was bardzo ciepło 🙂